#1. lekcja z modelu Buurtzorg
Czy wyobrażasz sobie miejsce pracy, gdzie nie ma szefów, decyzje podejmuje się wspólnie, a każdy czuje się odpowiedzialny za swoją pracę? Brzmi to jak przepis na chaos? Nic bardziej mylnego. Jak pokazuje przykład holenderskiej, medycznej organizacji Buurtzorg, może to być przepis na pracę zgodną z wartościami, z poszanowaniem autonomii i odpowiedzialności pracowników i z poczuciem działania dla wyższego celu. Tak właśnie działają turkusowe organizacje. Tak właśnie działa Buurtzorg.

Buurtzorg (z hol.) oznacza opiekę sąsiedzką. To założona w 2006 roku samozarządzająca się organizacja działająca w opiece środowiskowej w Holandii. Powstała z inicjatywy pielęgniarza Josa de Bloka, który wraz z trzema innymi pielęgniarkami odszedł z pracy w tradycyjnej organizacji. Ich pragnieniem było uproszczenie systemu opieki zdrowotnej i wykazanie, że praca skoncentrowana na pacjencie może zmniejszyć liczbę godzin opieki, jeśli będzie skupiona się na pomaganiu pacjentom w dojściu do jak największej samodzielności. Obecnie w tym modelu pracuje ponad 14 500 pielęgniarek, które wspiera 50 osobowy zespół administracyjny i 20 coachów.
Buurtzorg, jak to działa?
Warto na początek przypatrzeć się trzem filarom tej organizacji, a są nimi:
- Pomoc ludziom w osiągnięciu pełni samodzielnego życia.
- Różne role, rozwój kompetencji, wzajemne wsparcie.
- Samoorganizujące się zespoły.
Mają także swoje zasady, także trzy: człowieczeństwo ponad biurokracją, prostota ponad złożonością, praktyczne ponad teoretyczne.
W Buurtzorg pielęgniarki:
- samodzielnie ustalają plan opieki dla każdego pacjenta.
- zarządzają własną listą podopiecznych w dzielnicy.
- planują codzienny harmonogram pracy.
- decydują, z jakimi specjalistami współpracować (lekarz, farmaceuta, fizjoterapeuta, itp.)
- włączają w opiekę nad pacjentami najbliższe otoczenie – rodzinę, sąsiadów, znajomych.
W tradycyjnym hierarchicznym systemie, wiele decyzji wymaga zatwierdzenia przełożonego, co spowalnia proces i oddala medyka od rzeczywistych potrzeb chorego. W Buurtozrg jest inaczej, jednak to nie jest anarchia, to branie odpowiedzialności za swoją pracę. Już nie możesz zrzucić winy na szefa lub kogoś w zespole.
W hierarchii informacje płyną z góry w dół, decyzje podejmuje jedna osoba lub kierownictwo, które dość często jest daleko od codziennych wyzwań swoich pracowników. W zespole samozarządzającym wszyscy mają dostęp do informacji, decyzje podejmuje się tam, gdzie jest największa wiedza o problemie a każdy członek zespołu myśli jak właściciel.
Rezultat? W Buurtzorg zespół maksymalnie 12 pielęgniarek opiekuje się 50-60 pacjentami w rejonie i robi to lepiej niż większe, zhierarchizowane jednostki.
Konsensus zamiast rozkazów
To kluczowa zasada podejmowaniu decyzji w modelu turkusowym. Konsensus nie oznacza, że wszyscy muszą być zachwyceni podjętą decyzją. Wystarczy, że mogą z nią żyć i ją wspierać w myśl tych trzech zasad:
- rób co potrafisz
- rób co potrzebne
- bierz za to odpowiedzialność.
W praktyce może wyglądać to tak:
- Zespół spotyka się kiedy tego potrzebuje.
- Otwarcie dyskutuje o problemach.
- Wspólnie poszukuje rozwiązań.
- Podejmowanie decyzji.
- Monitorowanie efektów i korygowanie kursu.
To właśnie takie proste 😉
Agnieszka Gibalska-Dembek
Tak, to proste🥰